Przeżyj to na własny sposób!

Wieczorowa pora. Szybki post, delikatne wylewanie żalu? Nie. Nie chcę wylewać żalu za to, że ominie mnie coś zajebiście fajnego. Pewnie też wiele razy odpuściłeś/-aś... I wiem, że czułaś przez to mrowienie w głowie, przyśpieszony rytm serca i nerwa na cały świat. Jak sobie z tym poradzić? Znasz na to sposób?


Tak... Znam odpowiedź: za cholery nie znasz sposobu jak to ominąć. To ukłucie w tyłek, szarpnięcie za serce i uwieranie w korę mózgową. Przecież jako Matka znam to uczucie aż za dobrze... Tu muszę Cię lekko zmartwić. Rzadko je czułam, choć nasilało się gdy dojeżdżałam 120 kilometrów na uczelnię. Widziałam szczęśliwych znajomych, że chodzą na balety i bawią się do upadłego, kiedy ja zmieniałam pampersa i wymyślałam niestworzone bajki, by moje dziecko dało mi święty spokój na pare godzin w nocy.

Teraz mnie omija coś znacznie lepszego: zagraniczne wakacje.

Pomyślisz: eee, Pani. Co to jest raz odpuścić? 


Ja Ci powiem, że włoskie fantastyczne wakacje są nie do odpuszczenia. Dwa tygodnie zabawy w cudownym słońcu nad Adriatykiem... Wilgotniejszy klimat sprawia, że przeszywa pozytywny dreszcz chillu. Rowerowe wycieczki wzdłuż piaszczystego wybrzeża, pyszna włoska pizza i spędzanie rocznicy zaręczyn w Wenecji uświadamiają, że istnieje ogromne szczęście, tak łatwe do złapania. I co? Jestem frajerem, bo w tym roku moje miejsce przepada.


Matka dostała robotę. Wiesz, instytucja średnio lubiana, ale od razu po studiach. Dwa tygodnia bezrobocia i fartem dostajesz pracę. Nie wziąłbyś? Jasne, że tak. Ja od razu się zgodziłam. Tylko zapomniałam, że dziecko nie ma przedszkola, a przed nami dwa tygodnie leżenia tyłkiem do góry na niewygodnych, włoskich leżaczkach.

Rada? 

Wykorzystaj powód dla którego rezygnujesz z czegoś naprawdę turbo fajnego w Twój atut/hobby/zainteresowanie/cokolwiek, co ma w sobie pozytywny efekt.

Ja traktuje obie moje prace jako przyjemność. Pracuję z ludźmi, przez których wyrywam włosy z głowy, zgrzytam zębami i walę pięścią we wszystko, co podejdzie. Tylko mogę nabawić się nerwicy... A tu taki ch... Wał! Poznaję fantastycznych i inspirujących ludzi, rozmawiam, zmieniam swoje podejście do życia i kształtuję swoją osobowość. Spotykam zarówno znajomych i nowe osoby, śmiejemy się i interesujemy się nawzajem w krótkich znajomościach. Poznaję tragedie życiowe z których wynoszę lekcje na dalsze życie. Doceniam swoje zdrowie, rodzinę, cudowne dziecko i możliwość życia jak Pani swojego losu za marną najniższą krajową, w momencie gdy obok mnie ludzie szukają wszelkiej pomocy i choćby miłego słowa i otuchy.



Kochany/-a! Zawsze z ludźmi chciałam pracować. Nabywam odporności na problemy jak dziecko podczas pierwszego spaceru w srogą zimę.

Można? Można. Inaczej zwariuję.

Dziś na tyle w zwykłym poście, na który miałam chęć, choć temat wydał się nieco dla mnie... Refleksyjny i poważniejszy. :-) ... A to tylko mikrourywek z kłębka całokształtu!

Myślisz, że to dobry sposób? Może masz jakąś radę dla mnie... Albo masz swój sposób z którym się ze mną podzielisz? :-)

Zdjęcia mojego autorstwa, prawa autorskie, helloł!

Komentarze

  1. ten właśnie sposób staram się stosować od kiedy pamiętam. Szukać pozytywów ;)
    zapraszam,
    http://dopaskali.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak! Trzeba szukać pozytywow! ^^

    http://start-afire.blogspot.com/2017/08/4-miesiace-wakacji-mozna.html

    OdpowiedzUsuń
  3. No i dzięki takich ludziom dociera do mnie, ze w życiu musimy szukać pozytywów żeby nie zwariować, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. też bym nie chciała stracić zagranicznych wakacji :( Masz rację, Włochy są nie do odpuszczenia! No ale czasem trzeba niestety. Życzę wielu pozytywnych myśli mimo wszystko. :)
    Pozdrawiam!

    kwiatki-wariatki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty